~Spoglądając na nią ukradkiem, codziennie zakochiwał się coraz bardziej~
Siedząc przy mahoniowym biurku przed gabinetem pana Wood, zastanawiał się nad skutkami jego wczorajszego wyskoku. Nawet nie przemyślał tego, jakie może to przynieść konsekwencje. Okłamał swojego szefa, twierdząc, że nie może przyjść, gdyż jest chory, następnie zdejmuje perukę i biegnie na przyjęcie jako Zayn. Czy to wszystko nie jest zbyt popaprane? A do tego całuje jego córkę, do której nic nie czuje. Poza tym, że nadal cholernie go irytuje. No i jest ładna.
Spojrzał w ekran komputera i tak na prawdę nie robił nic innego niż granie w Icy Tower. Wszyscy zapewne pomyśleliby, że ciężko pracuje, ale on tylko skakał po tych durnych schodkach zastanawiając się nad sensem swojego życia. Imponujące - podpowiedziała jego podświadomość cicho z niego drwiąc.
Ale co tak właściwie miał zrobić? Wrócić do Anglii i zaszyć się w ciemnym pokoju, nie wychodząc już nigdy więcej na zewnątrz? Absurd! Równie dobrze mógł kogoś zabić, pójść na policję, przyznać się do tego i dwadzieścia pięć lat przesiedzieć za kratkami. I mimo wszystko było to bardzo kuszące. Westchnął głośno i otwartą dłonią uderzył w blat biurka.
-Cholera jasna! - warknął wyładowując wszystkie negatywne emocje.
Był zły. Nie, był wściekły. Wściekły na samego siebie za swoją głupotę i nierozwagę. Zdecydowanie zawsze robił, a później myślał, gdzie powinno być odwrotnie. Nienawidził u siebie tej cechy, ale nie potrafił jej wyeliminować. W pewnym sensie kształtowała jego charakter, który i tak już był zniszczony. Jako osoba nie nadawał się do niczego. Był wypruty z emocji, jak i swojego człowieczeństwa. Ufał tylko Harry'emu i swojej rodzinie. Nie próbował zaznać szczęścia, ponieważ wiedział, że gdyby nawet je znalazł będzie trwać tylko przez moment. Jeden, głupi, nic nie znaczący moment, a później znów będzie tylko i wyłącznie ból, który wypełnia go całego. Za dużo w swoim krótkim życiu stracił, aby wierzyć w lepsze jutro. Wystarczyło, że zdołał wybaczyć Styles'owi. Wiedział, że gdyby był trzeźwy nie zrobił by tego, ale to też do końca go nie usprawiedliwiało. Tylko co teraz robił Zayn? Dokładnie to samo. Odbierał mu dziewczynę. Dziewczynę, która powoli mieszała mu w głowie, a on tego nie wiedział. Ale musiał się przyznać Harry'emu do tego co zrobił. Nie mógł pozwolić, aby sytuacja się powtórzyła. Nie chciał znów tracić swojego przyjaciela.
Starając się nie myśleć o swoim życiu zabrał się za wypełnianie papierów. Wreszcie może się na coś przyda, bo tak naprawdę jego praca polegała na nic nie robieniu. Nie wiedział za co właściwie płacił mu Anthony. Za siedzenie w biurze przez sześć godzin i nudzenie się? To chyba była praca marzeń. Gdyby tylko był kobietą.
-Bardzo zapracowana? - podniósł wzrok na osobę stojącą przed nią.
Przełknął głośno ślinę skanując jej ciało. Ubrana w krótkie szorty, biały, zwykły top i brązowy, dłuższy sweterek z krótkim rękawem. Pomimo tak zwyczajnego ubioru wyglądała oszałamiająco. Na sam jej widok poczuł coś dziwnego. Uczucie w dole brzucha zaczęło się wzmacniać, a on nie miał pojęcia co się dzieje.
-N-nie - odparł jąkając się.
-Tata mówił, że byłaś chora. Wszystko w porządku? - dopytywała.
-Myślę, że to po prostu zatrucie, ale już jest dobrze - posłał jej delikatny uśmiech, aby uwiarygodnić swoje słowa.
Oddała jego gest i przysiadła się na biurku. Spojrzała na niego dogłębnie i przyglądała się przez chwilę.
-Widziałam już gdzieś ten kolor oczu - oznajmiła - Jest piękny - dodała szczerze.
-Dziękuje - Zayn czuł, jak zaczynał się rumienić pod jej spojrzeniem. A najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że on nigdy się nie rumienił!
-Mój tata jest w gabinecie? - zadała kolejne pytanie.
-Nie, bynajmniej ja go nie widziałam - odparł opierając się wygodniej o krzesło i próbując się rozluźnić.
-Wyszedł wcześnie rano z domu, kiedy jeszcze spałam. Ale to cały on - zaśmiała się cicho.
-Mój tata jest w gabinecie? - zadała kolejne pytanie.
-Nie, bynajmniej ja go nie widziałam - odparł opierając się wygodniej o krzesło i próbując się rozluźnić.
-Wyszedł wcześnie rano z domu, kiedy jeszcze spałam. Ale to cały on - zaśmiała się cicho.
~*~
Spacerując pod rękę ze swoim ojcem, na nowo zwiedzała Hollywood. Nie spodziewała się, że znajduje się tu tak wiele pięknych miejsc. Myślała, że skoro mieszka całe swoje dotychczasowe życie w Los Angeles to w jakimś stopniu je zna. Jak się okazało, bardzo się myliła. Anthony pokazał jej, gdzie najczęściej spędzał czas ze swoją dziewczyną, żoną i matką Fleur. Byli głęboko w sobie zakochani i nie wyobrażali sobie życia bez siebie. Niestety los chciał inaczej.
-A tutaj - wskazał palcem na miejsce pod wierzbą - pocałowałem ją po raz pierwszy - uśmiechnął się na samo wspomnienie pieszczoty.
-Opowiedz mi - poprosiła.
-Mieliśmy po siedemnaście lat - zaczął - Długo się starałem, aby zgodziła się ze mną umówić. Jak wiesz, na pierwszą randkę zabrałem ją do kina. W naszych czasach to było coś! - zaśmiał się - Teraz ściągacie filmy z internetu. Ale, wróćmy do historii. Druga randka wyglądała kompletnie inaczej. Spacerowaliśmy późnym wieczorem wzdłuż morza. Pamiętam, jak dziś, że wtedy delikatnie ocierała swą dłoń o moją. Zdecydowałem się na krok i złapałem jej rękę. Od tamtej pory trzymaliśmy się za ręce przy każdej możliwej okazji. Poprosiła bym pokazał jej swoje ulubione miejsce w całym mieście. Zabrałem ją tutaj. Pod to własnie drzewo. Cisza, spokój, niebo pełne gwiazd, romantycznie, po prostu idealnie - westchnął - Miała na sobie lawendową sukienkę przed kolano, w której wyglądała niesamowicie. Byłem zakochany, dla mnie wyglądałaby niesamowicie w worku na ziemniaki - zaśmiał się wraz z córką - Wisiała tu niegdyś huśtawka. Kawałek deski i dwa sznurki po obu jej stronach. Sam ją tu zawiesiłem. Andy spodobał się mój pomysł i pierwsze co zrobiła to zaczęła się bujać. Powiedziałem, że uda mi się ją pocałować bez używania rąk, aby ją zatrzymać. Nie uwierzyła w moje możliwości, ale zrobiłem to. Przywarłem ustami do jej. Od razu zatrzymała huśtawkę i pogłębiła pocałunek. Później wszystko poszło szybko. Została moją dziewczyną, narzeczoną, żoną i pojawiłaś się ty. Na początku sobie nie radziłem, ale z każdym dniem zakochiwałem się w tobie coraz bardziej. W końcu pokochałem cię jeszcze mocniej niż twoją matkę - zakończył swoją opowieść.
Fleur nie ukrywając swoich załzawionych oczu przytuliła się mocno do swojego ojca. Był dla niej najważniejszy i bardzo mocno go kochała. Można powiedzieć, że powiedzenie córeczka tatusia w tym przypadku sprawdza się idealnie.
-Też cię kocham, tato. Cieszę się, że poznałeś mamę. Byliście dla siebie stworzeni - wychlipała w jego koszulę.
-Nie płacz, kochanie - pogłaskał ją po włosach.
-To historia jak z książki czy filmu. Taki typowy wyciskacz łez - uśmiechnęła się.
-Och, nie, tylko nie to. Jesteś bardzo podobna do matki, nie tylko z wyglądu. Ona też kochała te filmy. Zawsze błagała mnie bym z nią obejrzał.
-I oglądałeś? - spytała patrząc na jego twarz.
-A co miałem zrobić? - prychnął - Ale zdradzę ci tajemnicę. Miałem w tym, swego rodzaju przyjemność. Ona zalewała się łzami, a ja ją pocieszałem. Trzymałem ją w ramionach i szeptałem do ucha. Kiedy już się uspokajała mocniej się do mnie przytulała i po prostu usypiała, a ja mogłem bez ograniczeń patrzeć na jej piękną twarz.
Fleur jedynie westchnęła i zapragnęła przeżyć taką własnie miłość. Bezwarunkową, dobrą, ciepłą, pełną namiętności, czułości, wyjątkową. Jej własną, bo każda jest inna. Nie da się dokładnie zdefiniować tego uczucia, bo wszyscy mają na nie swój pogląd. Każdy z nas inaczej ukazuje swoje emocje. Jedni drobnymi gestami, inni słowami. Bo nie ma dwóch takich samych osób, ani dwóch takich samych miłości.
___________________________________
Ten rozdział pisało mi się najgorzej ze wszystkich, ale mam nadzieje, że jest w miarę okay. Chciałam go dodać w czwartek, aby uczcić 5 rocznicę, ale po prostu mi nie wyszło z wielu powodów.
Komentujcie!
P.s. I o mój Boże! Zayn na tym gifie jest taki wiqjndasknciuswhnjccdsbc! Dlaczego ja go dopiero teraz znalazłam?!
Zapraszam także na Move i Prison Of Darkness, gdzie teraz piszę perspektywę Natashy! Wszystko na moim profilu ;)
Ten rozdział pisało mi się najgorzej ze wszystkich, ale mam nadzieje, że jest w miarę okay. Chciałam go dodać w czwartek, aby uczcić 5 rocznicę, ale po prostu mi nie wyszło z wielu powodów.
Komentujcie!
P.s. I o mój Boże! Zayn na tym gifie jest taki wiqjndasknciuswhnjccdsbc! Dlaczego ja go dopiero teraz znalazłam?!
Zapraszam także na Move i Prison Of Darkness, gdzie teraz piszę perspektywę Natashy! Wszystko na moim profilu ;)
Boskie <3 i nie próbuj mi wmówić że jest inaczej. Jesteś świetna pisz tak dalej.
OdpowiedzUsuńDziękuję, kochanie <3 I zapraszam na nowy rozdział ;)
UsuńGenialne ! Lece czytać następny
OdpowiedzUsuń