środa, 15 lipca 2015

13. Shut Up And Dance With Me

Dedykacja dla JULIETT TM! Dziękuję za wywołanie uśmiechu na mojej twarzy :D



~Bo kiedy wszedł na sale, wszystkie oczy zwrócone były ku niemu~

     Zakładając na siebie szarą, z ozdobną górą, sukienkę sięgającą do połowy uda rozmyślała nad dzisiejszym wieczorem. Ze względu na to, iż jest córką Anthony'ego wypadało, żeby pojawiła się na przyjęciu. Nie za bardzo miała ochotę tam iść, ale pocieszała się myślą, że będzie tam też Louis i Veronica, która jako asystentka jej ojca obowiązkowo musiała być tam obecna. Ale przecież nikt nie obrazi się, jeżeli zajmie się przez kilka minut rozmową z Fleur. Przynajmniej  taką nadzieje miała panna Wood, która z chęcią podebrałaby swojemu tacie Ronnie na dłużej, gdyż, nie oszukujmy się, to jedyna dziewczyna, z którą jest 'bliżej'. Nigdy nie ciągnęło ją do kobiet, wolała otaczać się mężczyznami, bo mimo pozorów to oni byli najlepszymi przyjaciółmi, a przykładem tego mógł być Louis.
     Jej rozmyślania przerwał głos wspomnianego wcześniej szatyna, który informował, że jest w mieszkaniu. Fleur dobrze nie zdążyła przetworzyć tej informacji, a Tomlinson wchodził do jej pokoju. Widząc go w jasnej koszuli z kołnierzykiem, czarnej marynarce i tego samego koloru spodniach zaniemówiła. Włosy zaczesane miał na prawą stronę, uniesione do góry. Na stopach miał swoje ukochane vans'y, ale to w żadnym wypadku jej nie zdziwiło.
     -Ciacho - wymruczała skanując jego ciało od góry do dołu.
     -To ciacho jest zajęte - odparł i rzucił się na jej łóżko.
     -Pieprzysz! - krzyknęła, a wielki uśmiech rozprzestrzenił się na jej ustach.
     -El? Jeszcze nie, ale powiem ci, jak już to zrobimy - odpowiedział, jakby to była najnormalniejsza rzecz, o której opowiada sobie dwójka najlepszych przyjaciół.
     -Mój Tommo ma dziewczynę - podeszła do niego i usiadła na skrawku łóżka. Złapała jego policzki w swoje dłonie i zaczęła je pieścić - Mój słodziak kochany - ułożyła usta w dzióbek - A co na to Stefan?
     -Spierdalaj. To był błąd, że ci o nim powiedziałem - próbował odwrócić wzrok.
     -Nieprawda! - rzuciła - To słodkie - uśmiechnęła się rozmarzona na widok jej przyjaciela śpiącego razem z małym misiem.
    Louis wyrwał twarz z jej dłoni i przesiadł się na dalszą część łóżka włączając telewizor wiszący na przeciwnej ścianie - Idź się szykuj, nie mamy wiele czasu - rozkazał nawet na nią nie spoglądając.
     -No już - westchnęła - Nie gniewaj się. Kocham cię.
     -Taaa, ja ciebie też - odparł od niechcenia.
     Fleur posłała jeszcze w jego stronę buziaka i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia. Dokończenie dzisiejszej stylizacji nie zajęło jej długo, gdyż włosy lekko podkręciła, a na jej twarzy zagościł delikatny makijaż składający się z czerwonej szminki, tuszu i bardzo jasnego, błyszczącego cienia do powiek. Nigdy nie przesadzała z 'tapetą', dzięki czemu była bardziej naturalna i to lubiła.
     -Zbieraj się Tomlinson. Wychodzimy - oznajmiła zabierając swoją czarną kopertówkę.
      Louis już po chwili stał koło niej. Złapała go pod rękę i razem opuścili jej dom.


~*~

     Wchodząc na sporej rozmiarów salę zaczerpnęli głośno powietrza, jakby był to pierwszy raz, kiedy uczestniczą w takim przyjęciu. Oboje byli nieco zestresowani, a szczególnie Louis. Dzisiejszego wieczoru miał poznać wielu ważnych przedstawicieli. Nie żeby już kilku nie poznał, ale tym razem były to osoby na wyższych stanowiskach. Musiał być z nimi w dobrych stosunkach, jeżeli chciał odziedziczyć firmę po ojcu Fleur. Mężczyzna bardzo go lubił i ufał w stu procentach. Wiedział również, że jego córka jest zadowolona z jego decyzji. Przecież cała jego praca nie pójdzie na marne, wszystko pozostanie w rodzinie. Bo tak mógł nazywać Tomlinson'a, który od kilku lat do niej należał. Był dla niego, jak syn, którego nigdy nie miał, a chciał.
     -Moje skarby - usłyszeli ciepły głos Anthony'ego.
    Oboje unieśli wzrok i spojrzeli na starszego od nich mężczyznę. Uśmiechał się do nich będąc coraz bliżej. Jego dobry humor jakby przeniósł się na nich, gdyż oddali gest. Cała napięta atmosfera jakby wyparowała, a oni w sekundzie się rozluźnili.
     -Moja droga, porwę twojego przyjaciela. Musi kogoś poznać. To gubernator - uśmiechnął się - Och, i kochanie - zwrócił się do swojej córki - Veronic'i nie będzie. Dzwoniła, że się rozchorowała.
     Fleur jedynie głośno westchnęła i wzrokiem odprowadziła dwójkę mężczyzn, którzy rozmawiali na temat wcale jej nie interesujący. Nie mając co ze sobą zrobić przechodziła tuż obok stołów zastawionych jedzeniem. Było tam pełno przekąsek, słodkości jak i poncz, którego sobie nalała do szklanej filiżanki. nachyliła naczynie tuż przy swoich ustach i upijała bursztynową ciecz.
     -Nie tak szybko, bo się udławisz - usłyszała tuż przy swoim uchu.
     Przestraszona podskoczyła w miejscu, mało co nie dławiąc się napojem. Otarła palcem kilka kropel z podbródka i odwróciła się powoli w stronę stojącej za nią osoby. Głośno przełknęła napój widząc przed sobą kogoś, kogo nigdy by się tu nie spodziewała. Zdziwienie było wymalowane na jej bladej twarzy, a ona nie potrafiła przyswoić informacji o jego obecności.
     -Z-Zayn? - wydukała odstawiając naczynie na stół.
     -We własnej osobie - puścił w jej kierunku oczko.
     -Ale przecież powiedziałeś, że wystawne przyjęcia i ty to dwie zupełnie różne rzeczy i na pewno nie przyjdziesz. To takie - zaczęła, a po chwili zastanowienia dodała - Zdumiewające. Nie spodziewałam się, że jednak postanowisz przyjść. Nadal nie mogę uwierzyć, że stoisz przede mną. Coś mi się wydaje, że moja podświadomość płata mi fi...
     Nie zdążyła dokończyć, gdyż jego pełne usta znalazły się na jej poruszając delikatnie. Oparł dół jej pleców o stół i mocniej naparł na jej miękkie wargi. Brunetka z początku jeszcze bardziej zdezorientowana nie odpowiedziała na jego ruch, ale już po chwili, uświadamiając sobie, że to dzieje się naprawdę oddała pieszczotę. Prawą ręką złapała jego kark, a palce wplotła w gęste, czarne włosy bawiąc się ich końcówkami. Lewą natomiast ułożyła na jego umięśnionym ramieniu chcąc się przytrzymać. On swoje ułożył na jej biodrach i gdyby nie to, że zwiększył uścisk już dawno leżałaby na podłodze, gdyż jej nogi były jak z waty.
     Zayn wykonując kolejny ruch przejechał językiem po jej dolnej wardze, tym samym prosząc o wstęp, który został mu udzielony. Ich narządy smaku od razu przywarły do siebie i toczyły zawziętą walkę o dominację. Pocałunek był namiętny, niechlujny i dziki. Całowali się, jakby za kilka chwil miał być koniec świata.
      Nie mieli pojęcia ile czasu minęło zanim się od siebie oderwali, ale nie obchodziło ich to. Oparci o swoje czoła głośno oddychali chcąc unormować szybkie bicie serca. Patrzyli w swoje - co zabawne - brązowe oczy, ale wcale nie był to ten sam kolor. Oczy chłopaka były jak mleczna czekolada pomieszana z miodem i złotem, a obramówki miał ciemniejsze. Natomiast oczy panny Wood były jak gorzka czekolada wymieszana z odrobiną czerwieni. Ich tęczówki różniły się co nie miara, ale tylko dla nich, bo dla zwykłej osoby były po prostu brązowe.
     -Zamknij się wreszcie i po prostu ze mną zatańcz - powiedział szeptem i pociągnął ją za rękę na środek parkietu, gdzie było już kilka par.
     W tle leciała wolniejsza piosenka. Objęła jego kark rękami, a jego powędrowały tam, gdzie były podczas pocałunku. Kołysali się w rytm muzyki skanując swoje twarze. Starali się zapamiętać każdy, najmniejszy szczegół, aby potem bezproblemowo móc go odtworzyć w swoich myślach.
     -Więc? Dlaczego zmieniłeś zdanie? - spytała.
     -Uwielbiasz psuć momenty, prawda Unhappy? - drażnił się z nią - Może chciałem cię zobaczyć? - uśmiechnął się - Nie odpowiada ci to?
     -Co? Nie. Wręcz przeciwnie. Cieszę się, że przyszedłeś - odparła oddając uśmiech - Jednak mnie to dziwi. Przecież mnie nie lubisz - nie spuszczała wzroku z jego twarzy.
     -Kto tak powiedział? - nie potrafiła odgadnąć jego intencji.
     -Dałeś mi to wiele razy do zrozumienia - stała przy swoim.
     -Może zmieniłem zdanie - obrócił ją dookoła własnej osi i przyciągnął tak, że wpadła na jego klatkę piersiową.
     -A mówią, że to kobiety mają humorki - prychnęła, ale już po chwili na jej ustach tworzył się szeroki uśmiech - Mam nadzieje, że ten pobędzie trochę dłużej.
     -Możliwe - nachylił się i czule musnął jej wargi - Smakujesz wódką - skrzywił twarz w grymasie - Jak ja teraz usiądę za kierownicę?
     -I to ja psuje momenty? - zaśmiała się i uderzyła go lekko w ramię - Idiota - skomentowała.
     -Hej! - oburzył się - Nie obrażaj mnie.

~*~

     Siedząc na przeciw siebie zadawali pytania, aby czegoś się o sobie dowiedzieć. Nieraz wybuchali śmiechem, a kilka par oczu zwracało się ku nim.
     -Okay, który był twoim pierwszym tatuażem? - spytała wskazując na jego ramię i popijając, podanego wszystkim gościom, szampana.
     -Imię mojego zmarłego dziadka na prawej piersi - odparł beznamiętnie patrząc w jakiś punkt przed sobą.
     -Przepraszam. Nie wiedziałam, że..
     -Wszystko w porządku - przerwał jej - Po prostu nie lubię o tym rozmawiać. Może kiedyś ci opowiem - spojrzał na nią i posłał smutny uśmiech.
     Przez kilka minut pomiędzy nimi trwała zupełna cisza zakłócana piosenką lecącą w tle. Każde z nich błądziło we własnych myślach. Analizowało każdy najdrobniejszy szczegół. Każdą sytuacje, każdą chwilę. I nie było to wcale krępujące, gdyż oboje kogoś stracili. Wiedzieli jaki to ból i smutek.
     -Powinienem już się zbierać. I tak zdecydowanie za dużo poświęciłem czasu dla tych snobów - rzucił wstając.
     -Snobów? - spytała zdezorientowana - Takich jak mój ojciec?
     -Tak, myślę, że takich. Twierdzą, iż są lepsi od innych, a wcale tak nie jest. Widzą tylko swój zakichany nos - warknął.
     -Nie znasz mojego taty. Nie jest taki. Jest bardzo hojny. Nawet nie wiesz ile przeznaczył na głodujące i chore dzieci - broniła go podając najlepsze argumenty.
     -Może jest wyjątkiem - poddał się - Dobranoc, Unhappy.
     -Spotkamy się jeszcze? - zatrzymała go pytaniem.
     -Niedługo - odparł podchodząc bliżej - Chyba twój ojciec tu idzie - szepnął jej do ucha i składając mokry pocałunek na jej policzku odwrócił się na pięcie i zakładając na plecy swoją skórzaną kurtkę opuścił budynek.
     Fleur spojrzała na Anthony'ego i uśmiechnęła się ciepło, podchodząc do niego. Na jego twarzy malowało się zaniepokojenie i coś jeszcze, czego nie potrafiła odgadnąć.
     -Jak przyjęcie? - spytała chcąc rozładować nieco napiętą atmosferę.
     -W porządku. Co to za chłopak? - tym razem to on zadał pytanie stając naprzeciw córki.
     -To Zayn. Mój - zaczęła, jednak nie wiedziała jak to dokończyć. Przecież nie byli przyjaciółmi, razem też nie, ale na pewno nie spotkali się tu przypadkiem - Kolega. Zaprosiłam go. To jakiś problem?
     -Nie, w żadnym wypadku. Jednak myślę, że to nie partia dla ciebie. - oznajmił tym swoim poważnym tonem.
     -W jakim sensie? Dlatego, że nie ma tyle pieniędzy co my? - prychnęła siadając na krześle.
     Pan Wood zajął miejsce tuż obok niej i złapał za jej drobną dłoń ściskając ją mocniej.
     -Źle mnie zrozumiałaś, kochanie - powiedział już trochę milej - Nie o to chodzi. Pieniądze nie mają znaczenia. Po prostu - przerwał zaczerpując powietrza - Wydaje mi się, że on cię zrani. To taki typ chłopaka. Porównaj go z Louis'em czy nawet Harry'm. On bawi się dziewczynami. Rozkochuje je w sobie, a potem zostawia. Martwię się. Jesteś moją córką.
     -Wiem, tato, ale Zayn taki nie jest. Na początku w ogóle nie chciał się ze mną spotkać. Po dość długim naleganiu się zgodził. Nie sądziłam, że dziś przyjdzie, jednak zaskoczył mnie i to zrobił. Jest bardzo tajemniczy, ale chce poznać jego sekrety. Chce żeby w pełni mi zaufał. Ktoś go kiedyś zranił i jest nieufny. - powiedziała na jednym tchu i była z tego dumna, bo wiedziała, że to szczera prawda.
     -Skarbie, jeżeli ty tego chcesz to droga wolna. Tylko pamiętaj, że ja i Louis zawsze będziemy służyć ramieniem.
     Skinęła głową i razem z ojcem powędrowała w stronę gości i jej najlepszego przyjaciela. Resztę wieczoru spędziła na długich rozmowach, czasami wydając z siebie krótki chichot, kiedy ktoś opowiadał niezbyt śmieszny żart.








__________________________________________
Więc.....yeah....co mam powiedzieć?
To wszystko co się dzieje to istne szaleństwo.
Podsumowując rok 2015:
-Zayn odszedł
-Kłótnia Zouis'a
-Kłótnia Zaughty'ego
-Ktoś chce zabić Harry'ego
-Oh No Squad
-"Louis ojcem"

Hmmmm.....w tym fandomie nie wolno spać, a nawet mrugać lol
Choć mam nadzieje, że to ostatnie nie jest prawdą. To byłoby dziwne. Ja bym się bała dać Lou do pilnowania butelkę wody, a co tu mówić o dziecku? Zapewne Liam je zaadoptuje xD


Wracając do rozdziału. Myślę, że jest okay no i..........pierwszy pocałunek Fayn! Cieszymy się?
Pisałam to będąc głodną, skołowaną przez wszystkie dramy i niewyspaną......ujdzie xD
KOMENTUJEMY!!

P.s. NADAL SZUKAM BETY!

Zapraszam również na mojego nowego bloga 'Move' - http://break-the-rule-ff.blogspot.com/
A także na historię pisaną wraz z przyjaciółką - http://youre-like-my-drug-fanfiction.blogspot.com/
Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach!

5 komentarzy:

  1. Jest git ! 😘 i dziękuję za dedykację 😘 Pisz dalej chociażby dla mnie 😉 życzę ci abś miała dużo weny ☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam że tak krótko komentuję ale dziś już brak siły :/ świetny blog i opowiadania :) Pozdrawiam
    noweprzygodykomisarzaalexa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam że tak krótko komentuję ale dziś już brak siły :/ świetny blog i opowiadania :) Pozdrawiam
    noweprzygodykomisarzaalexa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest świetne! Naprawdę! Szczerze gratuluje talentu! A przy okazji zapraszam do mnie.

    Nie chcę nic zdradzać, ale powiem tyle, że głównym wątkiem mojego ff jest odejście Zayna! Dopiero zaczynam, ale zapraszam serdecznie!!!

    http://zbuntowanyzaynmalikff.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń