środa, 8 lipca 2015

12. Come With Me To The Cinema



WAŻNA NOTKA!

~Wielkie uczucie zwykle się zaczyna wieczorną kawą lub wyjściem do kina. ~


    Fleur zaraz po występie dostała sms'a. Sms'a z prośbą o wyjście do kina. Czytając go uśmiech sam wkradł się na jej twarz, bo czemu nie? Miała wielką ochotę, aby zobaczyć tę osobę i z entuzjazmem kierowała się w stronę ustalonego miejsca spotkania. Kiedy szła, jej wysokie obcasy stukały o chodnik, tworząc swego rodzaju melodię. Stawiała kroki w jej rytm i nucąc pod nosem niedawno śpiewaną piosenkę przemierzała kolejne metry. Wiatr rozwiewał jej włosy i sprawiał, że na jej gołych ramionach pojawiła się gęsia skórka. Potarła je rękami i pożałowała, iż nic więcej na siebie nie założyła. Nie sądziła, że w połowie lata może być tak chłodno, a nawet zapowiadało się na burzę. Miała jedynie nadzieje, że nie zdąży się rozpadać, zanim nie wróci do domu, albo chociaż, że jej towarzysz ma samochód. 
     -Cholera - przeklęła pod nosem spoglądając na zegarek, który zapięty był na jej nadgarstku. 
     Zostało jej jakieś pięć minut do rozpoczęcia seansu, a nie lubiła się spóźniać. To zawsze ona przychodziła przed czasem. Taka już była. Perfekcyjna w każdym calu, ale czy można być idealnym? Ona jedynie do tego dążyła; była osobą lubiącą mieć wszystko dopracowane. Nie robiła czegoś na odwal się, zawsze starała się, aby było to zrobione jak najlepiej potrafi. Zdecydowanie tą cechę odziedziczyła po swoim ojcu. 
      Brunetka stanęła przed wielkim budynkiem i biorąc głęboki oddech weszła do środka. Czerwone wnętrze kina sprawiało wrażenie przytulnego i ciepłego, lecz nie bardzo zwracała uwagę na wystrój. Wzrokiem szukała pewnej osoby i cóż, kiedy ową osobę znalazła, zaparło jej dech w piersiach. Wyglądał niesamowicie przystojnie w czarnych rurkach, zwykłej, białek koszulce i w tych swoich ulubionych butach. Uśmiechnął się szeroko widząc pannę Wood i odgarnął z czoła niesforne kosmyki ciemnych włosów. Podszedł do niej i przytulił ją mocno na przywitanie. Był od niej wyższy o niemal dwadzieścia centymetrów, więc rozmawiając z nim jej głowa zadarta była do góry. 
     -Witaj, Fleur - jego mocny, brytyjski akcent dotarł do jej uszu, a na jego dźwięk uśmiech sam wykwitł na jej ustach. 
     Brytyjczyków lubiła za ich maniery, ciągłe picie herbaty i ten ich cudowny akcent. Bo był to najpiękniejszy akcent jaki tylko istnieje. Gdy się ich słucha to nie skupia się na tym co mówią, a na wychodzących z ich ust dźwiękach. Bo to własnie ich mogłaby słuchać do końca swojego życia.
     -Chcę twój akcent - westchnęła. 
     Brunet jedynie się zaśmiał i tracił ją w bok - Trzeba było się urodzić w Wielkiej Brytanii. My Angole jesteśmy po prostu zadufanymi w sobie Angolami. Boże, czy to zdanie miało jakikolwiek sens? 
      Oboje głośno się zaśmiali zwracając na siebie uwagę kilku osób. 
      -Dobra, zmieńmy temat. Na jaki film idziemy? - spytała. 
      -Ugly Love* - odparł wzruszając ramionami - Ten film poleciła mi pani w kasie biletowej - uśmiechnął się szeroko. 
     -Ciota, nawet sam nie wybrałeś filmu. A żeś się postarał - udawała brytyjski akcent próbując go rozśmieszyć - Masz szczęście, że to nie randka, bo miałbyś wielkiego minusa - dźgnęła go w brzuch. 
     -Wielkie to ja mam co innego - poruszał zabawnie brwiami. 
     -Coś czuje, że Nick Bateman ma to coś większe, więc chodźmy go zobaczyć.
     -Chcesz się przekonać? - spytał - Gdzieś powinna być toaleta albo schowek na szczotki. 
     -Harry - jęknęła zakrywając twarz dłonią - Jesteś niewyżyty seksualnie i chcesz wykorzystać mnie do tego! - znów jęknęła - Stary, jesteś Angolem, znajdź sobie dziewczynę. Jesteś przystojny i masz dołeczki - włożyła palec w jeden z nich - Kocham dołeczki - zaśmiała się.
     -Podoba mi się jedna - westchnął.
     -No widzisz? Jest postęp, a teraz chodź, bo film się zaczął. I pewnie Nick jest na tym wielkim ekranie, a ja tego nie widzę! - sapnęła.
     -Co on takiego w sobie ma? - spytał pod nosem, ale nie uszło to uwadze Fleur.
     -Jest z Kanady - znów się zaśmiała i pociągnęła go w kierunku sali.
     Weszli do dużego pomieszczenia i próbowali znaleźć swoje miejsca. Prawie wszystkie były zajęte. Większość z osób to były kobiety, lecz znalazło się też sporo mężczyzn, w tym Harry. Przepychali się w jednym z rzędów, a widzowie nie byli zbytnio z tego powodu zadowoleni, gdyż film już się zaczął. Kiedy znaleźli się na swoich miejscach odetchnęli z ulgą i wpatrzyli się w wielki ekran.

~*~
     Po skończonym seansie szybko wyszli z sali, aby później nie przepychać się w tłumie ludzi. Wyrzucili puste opakowanie po popcornie i ramię w ramię kierowali się w stronę wyjścia. Podczas filmu kilka razy zostali uciszeni, ale było to tylko i wyłącznie winą Styles'a, gdyż ten co chwilę sprawiał, iż jego towarzyszka wybuchała gromkim śmiechem. W sumie nie robił nic poza komentowaniem klaty głównego bohatera i twierdzeniem, że on zagrał by tą rolę lepiej.
     -Błagam, nawet nie pokazali jego kutasa - żachnął się - Pfff i tak jestem pewien, że mam większego - prychnął.
     -Chciałbyś - wyśmiała go.

     Brunet zarzucił jej rękę na ramiona i nachylił się do jej ucha.

     -Kochanie, mieszkam sam. Mój przyjaciel stwierdził, że nie warto abyśmy mieszkali razem i to był dobry pomysł, gdyż możemy to teraz wykorzystać. No wiesz, łóżko mam spore.
     -Zabawny jesteś - dźgnęła go między żebra - Sorry, nie uprawiam seksu z przyjaciółmi.
     -Jestem twoim przyjacielem? - przystanął na chwilę.
     -Wiem, że nie znamy się długo, ale zdążyłam cię bardzo polubić i w pewnym stopniu zaufać. Nie spieprz tego - wskazała na niego palcem i otworzyła szklane drzwi prowadzące na zewnątrz - Cholera - przeklęła - Pada.
     -To jak będzie z tym mieszkaniem? - zakręcił kluczykami od samochodu na palcu.
     -Dlaczego nie wzięłam swojego auta? - westchnęła pod nosem.
     Harry jedynie wzruszył ramionami na słowa panny Wood. Przez chwile jeszcze stali przed wyjściem obmyślając plan, jak najszybciej dotrzeć do samochodu Styles'a, ale żeby jak najmniej zmoknąć. W końcu wybiegli na zewnątrz i pognali prosto do pojazdu. Brunet z odległości kilku metrów odblokował kluczykiem drzwi, dzięki czemu od razu wsiedli do suchego wnętrza.
     -Do mnie czy do ciebie? - spytał poruszając brwiami.
     -Do ciebie - poddała się - Przynajmniej zobaczę twoje mieszkanie. Może masz tam jakieś kompromitujące rzeczy - uśmiechnęła się szeroko.
     Harry nie komentując tego po prostu odpalił silnik i wyjechał z parkingu kierując się w stronę budynku, w którym mieszkał. Droga nie zajęła im zbyt dużo czasu co wręcz uszczęśliwiło Fleur, która mimo ciepła panującego wewnątrz auta, chciała się znaleźć w przytulnym, jak sadziła, apartamencie Harry'ego. Miała nadzieje, ze chłopak nie jest żadnym satanistą i nie wyprawia czegoś, typu wywoływanie duchów. Wtedy uciekłaby od niego gdzie pieprz rośnie. 
     -I znowu czeka nas bieg - usłyszała wypruty z emocji głos jej towarzysza. 
     -Kto ostatni ten przygotowuje kolacje! - wykrzyknęła opuszczając auto i była już w połowie drogi do wejścia nim brunet zorientował się o co chodzi.
     Szybko wybiegł z samochodu i popędził biegiem za dziewczyną. Dzięki swoim długim nogom prawie udało mu się ją dogonić, lecz tuż przed samymi drzwiami budynku poślizgnął się i z głośnym jękiem wylądował plecami na ziemi.
     -Kuuurwa - zawył przeciągle, zwijając się przy tym z bólu. 
     -O moj Boże! Wszystko w porządku? - tuż obok niego pojawiła się drobna brunetka - Nic ci się nie stało? - dopytywała łapiąc jego twarz w swoje dłonie i oglądając czy wszystko jest okay.
     -Jest dobrze. Poza tym, że cholernie bolą mnie plecy. Och, i słodko wyglądasz, kiedy się martwisz. - uśmiechnął się słabo i spróbował podnieść.
      -Może potrzebujesz żeby zawieść cię do szpitala? 
      -Nie. Wystarczy, że wymasujesz mi tyłek - posłał jej głupkowaty uśmiech. 
      -Pewny jesteś, że nie potrzebujesz skonsultować się z lekarzem? Wiesz, ten upadek mógł także uszkodzić twój mózg, który z resztą był już uszkodzony. Tak, masz racje. Nie potrzebujesz pomocy medycznej - poklepała go po ramieniu i wstała chcąc zostawić go samego.
     -Ej! - krzyknął za nią - Teraz mnie zostawisz?! 
     Fleur z głośnym jęknięciem wróciła się i pomogła mu wstać po czym zaprowadziła go do jego mieszkania. Pierwszym co rzuciło jej się w oczy był porządek jaki w nim panował. Spodziewała się raczej porozrzucanych ciuchów, resztek po jedzeniu, opakowań po pizzy i nie zdziwiłaby się gdyby znalazła zużyte prezerwatywy. Zamiast tego ujrzała starannie ułożone poduszki na kanapie, ani jednego ciastka czy żelka i brak kondomów, co oczywiście nie oznaczało, że właściciel ich nie posiadał. 
     -Pomóż mi położyć się na kanapie - poprosił i opierając się jedna ręka na jej barkach stawiał kroki w kierunku mebla.
     -Zrobię nam ciepłą herbatę. Nie obrazisz się, jeżeli pogrzebie ci w szafkach? - spytała. 
      -Jasne, że nie.
     Panna Wood szybko znalazła się w kuchni i pierwsze co zrobiła to było wstawienie wody w czajniku. Później zaczęła przeglądać wszystkie szuflady i szafki w celu znalezienia kubków, łyżeczek i wspomnianej wcześniej herbaty, a także cukru. Jak się okazało nie było to takie trudne, gdyż Styles ułożył wszystko w podręcznych miejscach. Kiedy usłyszała gwizdanie zgasiła gotująca się wodę i zalała nią naczynia. 
     -Ile słodzisz? - krzyknęła chcąc by Harry ją usłyszał.
     -Dwie łyżeczki - odkrzyknął.
     Gotowe napoje złapała w ręce i powędrowała do salonu, gdzie jej przyjaciel siedział już wyprostowany. Podała mu herbatę i usiadła tuż obok niego. W ciszy popijali ze swoich kubków co jakiś czas spoglądając na siebie. 
     -Boli cię jeszcze? - odezwała się jako pierwsza Fleur.
     -Troche. Jest w porządku - odpowiedział i uśmiechnął się krzywo - Tak naprawdę udawałem tak wielki ból, byś była dla mnie miła i spełniała moje zachcianki, ale widząc jak się martwisz nie mogłem dalej udawać - wyznał odstawiając swoje picie na szklany stolik. 
     Brunetka zrobiła to samo co on i wykrzykując najróżniejsze groźby pod jego adresem rzuciła się na niego okładając pięściami jego klatkę piersiowa, jednak Harry nie był wzruszony jej czynami. Dał się jej wyżyć, a potem złapał za jej nadgarstki i trzymał je tuż przy jej biodrach, kiedy to ona siedziała na nim okrakiem wpatrując się w jego twarz. Szmaragdowe tęczówki przeszywały ją, ale ona nie pozostawała dłużna ich właścicielowi. Styles nie chcąc przegrać tej bitwy, jakkolwiek śmiesznie to brzmi, pochylił się w jej kierunku i nadal bacznie obserwował jej oczy. W końcu nie wytrzymał, a jego wzrok powędrował na jej kuszące, czerwone usta, które tak seksownie przygryzala. Uniósł wzrok i przyglądał się przez chwile jej brązowym tęczówką, kiedy w końcu odważył się wykonać następny ruch i zbliżyć swoją twarz do jej. Ona siedziała nieruchomo, nie widząc co dokładnie ma zrobic. Usta Harry'ego były coraz bliżej jej. Serce kołatało coraz mocniej, a strach wypełnił jej wnętrze. Strach przed tym, co chce zrobić ten lokowany chłopak.
     W końcu ich usta zetknęły się, jednak żadne z nich nie zaczęło wykonywać ruchów wargami. Jednak to Harry pogłębił czułość chcąc zachęcić ją do pocałunku. Nie spodziewał się jednak, że dziewczyna odsunie się od niego i wyszarpując ręce z jego uścisku wybiegnie z jego mieszkania. Nie tracąc czasu ruszył za nią i w ostatnim momencie zatrzymał zamykające się drzwi windy.
     -Fleur przepraszam - sapnął opierając się ręka o jedna ze ścian - Ja.....nie wiem - spuścił głowę.
     -Harry - zaczęła, jednak wielka gula w jej gardle nie pozwalała słowom wypłynąć na zewnątrz. 
     -Nie musisz nic mówić - przerwał jej - To ja to spieprzyłem. Najwyraźniej nie jesteś mi pisana - posmutniał. 
     Fleur nie wiedząc co mu odpowiedzieć po prostu się do niego przytuliła. On przez chwile zdezorientowany później objął ją szczelnie ramionami. 
     -Jesteś wspaniały - szepnęła - Tylko, że mi podoba się już ktoś inny. Gdyby nie to z chęcią oddałabym twój pocałunek - próbowała go pocieszyć.
      -Będziemy nadal przyjaciółmi? - spytał z nadzieja - Też zdążyłem cię bardzo polubić - dodał uśmiechając się lekko. 
      -Jasne - odparła układając głowę na jego klatce piersiowej i zaciągnęła się jego cudownym zapachem.






*Wiem, że ten film jeszcze nie wyszedł, ale ze względu na Nick'a musiałam go użyć ;D


_______________________________________________________
Hej, hello! Wreszcie odzyskałam komputer i publikuję rozdział! (Następny powinien pojawić się w niedzielę) No cóż, nie było pięciu komentarzy, ale postanowiłam Wam wybaczyć ;) I tak trochę przekroczyłam limit słów, ale ciiiii xD

POSZUKUJĘ BETY!
Znaczy, nie takiej od poprawiania rozdziałów, bo myślę, że jako tako sobie radzę. Chodzi mi raczej o rozpowszechnianie bloga itd. Chce, aby było Was więcej, moich czytelników.
JEŻELI KTOŚ JEST CHĘTNY NIECH NAPISZE W KOMENTARZU I PODA SWÓJ E-MAIL (BĄDŹ JAKIKOLWIEK INNY KONTAKT TYPU TWITTER, ASK) OCZYWIŚCIE POSTARAM SIĘ GO WYNAGRODZIĆ!


Także, do następnego!

P.s. Dostałam też nominację do Libster Award. Odpowiedzi na pytania możecie znaleźć w zakładkach >>>>>>>>>


KOMENTUJCIE!

5 komentarzy:

  1. Kocham to opowiadanie czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przejmuj się że inni nie komentują. Wiedz że napewno czytają a nie komentują bo z lenistwa. Naprawdę świetne i czekam na następne. Nawet jak nie ma 5 kom to chociażby pisz dla mnie bo ja zawsze będę twoim czytelnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ^^ kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. CzekM na next:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodałam go już wczoraj ;) Zaparszam do czytania hahha

      Usuń