poniedziałek, 30 marca 2015

04. Sexy Assistant





~Czujesz czasem, jakbyś nie był wewnątrz tą samą osobą, którą jesteś na zewnątrz?~



     Piątek przyszedł bardzo szybko, a dla niektórych aż za szybko. Veronica, a może raczej Zayn, próbował zrobić wszystko, aby tylko wykręcić się z zaplanowanej już imprezy z panną Wood i Louis'em. Wiedział, że wtedy wszystko się wyda. Pomimo, że nie pałał zbytnią sympatią do Fleur, kiedy był Veronicą musiał udawać i to najbardziej go chyba w tym wszystkim wkurzało. Owszem, zawsze chciał zostać aktorem, ale nie myślał, że przyjdzie mu udawać kobietę, aby opowiedzieć swojemu przyjacielowi o dziewczynie, która się mu podoba. Czy to było takie trudne, aby do niej podejść i zagadać? Przecież Harry miał ten swój pieprzony urok i wyrywał każdą laskę w przeciągu 2 minut.
     Zayn poprawił swoją perukę i usiadł za biurkiem rzucając torebkę obok siebie. Włączył komputer i zaczął robić papierkową robotę. Wszystkie umówione spotkania, konferencje, wyloty, przyloty były tam zapisane. On miał jedynie za zadanie tego wszystkiego dopilnować.
     -Dzień dobry-usłyszał głos ojca Fleur i posłał mu szczery uśmiech.
     Kobiety uśmiechają się do swoich szefów, prawda?
     -Dzień dobry, panie Wood. Czy czegoś pan potrzebuje?-spytał zmieniając głos na bardziej kobiecy.
     Potrafił go modyfikować na różne sposoby, co pomogło mu w 'zadaniu' od Styles'a. Jednak nie bardzo wierzył, że wszyscy się na to nabrali.
     -Gdybyś mogła odwołać dzisiejsze spotkanie z prezesem 'F&G Incorporates' i przełożyć je na jutro?
     -Oczywiście, panie Wood-odpowiedział mu lekko kiwając głową.
     -Dziękuję Veronico-odparł i ruszył w kierunku swojego gabinetu-Och, i nie zapomnij wyjść dzisiaj wcześniej, podobno idziesz wraz z moją córką i Louis'em do klubu?-dodał jeszcze.
     -Nie mogłam odmówić-po raz kolejny posłał mu uśmiech.
Anthony wszedł do pomieszczenia i zatrzasnął za sobą drzwi. Zayn odetchnął z ulgą i bardziej rozłożył się na fotelu.


     Skończywszy swoją pracę Malik wrócił do domu w celu pozbycia się swojego 'przebrania'. Nie zajęło mu do dużo czasu, a kiedy skończył opuścił swoje mieszkanie. Odetchnął świeżym powietrzem i ruszył w kierunku ulubionej kawiarni, którą odwiedzał bardzo często, od kiedy przebywał w Ameryce.
     Cudowny zapach kawy roznosił się po pomieszczeniu, sprawiając, że aż chętniej chciało się w niej przebywać. Zamówił swoją ulubioną i usiadł przy swoim stałym stoliku. Miejsce pod oknem pozwalało mu obserwować ludzi przechadzających się ulicami. Było zupełnie inaczej niż w Anglii. Tam nie ma aż takiego zaduchu. Przeważnie pada deszcz, ale to sprawia, że Wielka Brytania jest wyjątkowa.
     Zdjął swoją kurkę i zawiesił ją na oparciu krzesła. Jednak kiedy obrzucił wzrokiem stolik, przy którym siedział jego zainteresowanie wzrosło niesamowicie. Na blacie, niedaleko cukierniczki leżał telefon.
     Brunet wahał się przez chwilę, ale ostatecznie wziął urządzenie do ręki. Z nadzieją, iż nie ma kodu odblokowania nacisnął odpowiedni guzik. Jego modlitwy chyba zostały wysłuchane, ponieważ z łatwością przesunął palcem po ekranie i wszystko było do jego dyspozycji. Pierwsze co zrobił to wszedł w listę ostatnio wybieranych numerów. Najczęściej pojawiało się imię Louis, więc pod ten numer napisał wiadomość.

     Do: Louis :*
     Znalazłem telefon, z którego piszę. Wygląda na to, że należy on do jakiejś dziewczyny. Jeżeli coś o tym wiesz - odezwij się.

     Przez chwilę zastanawiał się czy aby na pewno wysłać tego sms'a. Nie wiedział czy osoba, do której pisze zrozumie o co mu chodziło. Jednak po przeskanowaniu wszystkich za i przeciw, nacisnął przycisk 'wyślij', a po kilku sekundach nie było już odwrotu.
     Odłożył komórkę na stolik, a kelnerka postawiła przed nim jego ulubioną kawę pytając czy potrzebuje czegoś jeszcze. Kiedy odmówił i podziękował, dziewczyna odeszła ruszając przy tym seksownie biodrami. Prychnął pod nosem i pokręcił głową z dezaprobatą. Każda tak robi, kochanie - pomyślał i upił łyka kawy, a urządzenie, które chwile wcześniej odłożył zaczęło wibrować.

     Od: Louis :*
     Chyba znalazłeś telefon mojej przyjaciółki. Powiem jej o wszystkim i jak coś to napiszę :)

     Brunet dopił swoją kawę w spokoju i płacąc za napój opuścił kawiarnię. Szybkim krokiem udał się do swojego mieszkania, aby tam znów 'przebrać' się za Veronicę. Już chyba nie miał szans, aby nie pójść na tą imprezę z Fleur i jej przyjacielem. Przecież zawsze mógł powiedzieć, że boli go głowa, brzuch, cokolwiek albo chociażby, że babcia jest w szpitalu, czego oczywiście nie chciał. Jednak czuł, że ta impreza pozwoli mu dowiedzieć się więcej o dziewczynie, która podoba się Harry'emu. Czemu się zgodził? Nie wiedział.


~*~

     Przeszukawszy swoją torebkę, pokój i wszystkie inne możliwe miejsca, gdzie mogła zostawić swój telefon, Fleur rzuciła się na kanapę w salonie z ciężkim westchnięciem.
     -Gdzie jest to cholerstwo?-wyrzuciła z siebie i położyła dłonie na twarzy.
     Nie mogła uwierzyć, że była aż taką gapą, aby zgubić swojego smartfona. Przecież bez niego była jak ludzie w czasach starożytnych. Musiałaby wysłać list do Louis'a, aby ustalić gdzie mają się spotkać, a znając tutejsze gołębie, nie miała pewności, iż jej wiadomość nie zgubiłaby się po drodze lub w ogóle nie została 'wysłana'.
     Z najgorszymi myślami w głowie podniosła się, gdyż ktoś dobijał się do jej drzwi.
     -Idę-powiedziała trochę głośniej, aby osoba za drewnianą powłoką mogła ją usłyszeć.
     -Otwieraj te pierdolone drzwi-o wilku mowa!
     Szybszym krokiem podeszła do głównego wejścia i przekręciła zamek w drzwiach, a chwilę później ujrzała rozczochraną fryzurę Tomlinsona. Bądź, jak to on mówił 'artystyczny nieład'.
     Tak czy inaczej, wyglądał jak po dobrym seksie.
     -Nie zgubiłaś przypadkiem czegoś?-spytał całując jej policzek.
     -Masz mój telefon?-odparła z nadzieją w głosie i rzuciła się na chłopaka.
     -Nie całkiem...
     Louis po obiecaniu dziewczynie, że wszystko jej wyjaśni wszedł do kuchni i od razu zajrzał do lodówki. Czuł się jak u siebie, co oczywiście zostało mu powiedziane, kiedy pierwszy raz przekroczył próg tego domu. Był tu częstym i mile widzianym gościem, a nieraz zostawał na noc, więc był bardziej jak rodzina, niż ktoś znajomy. Kochał Fleur jak siostrę i tak się też czuł. Był takim jej starszym bratem. Rodzeństwo rzadko się ze sobą dogaduje, a szczególnie chłopak i dziewczyna, ale ich nie łączyły więzy krwi, a raczej można powiedzieć, że więzy przyjacielskie, które zacieśniały się z każdym następnym dniem.
     Panna Wood nie wyobrażała sobie jakby jej życie wyglądało bez Lou, który też czasami głowił się co by robił w wolnych chwilach. Miałby inną przyjaciółkę? Wspierała by go tak samo jak brunetka? A może byłaby zdzirowatą szmatą, która rzuca się pierwszemu, lepszemu do łóżka?
     -No więc? Dowiem się co z moim telefonem?
     -Znalazł go jakiś facet. Nie mam pojęcia jak wygląda, ani ile ma lat, ale znając twoje szczęście będzie to zajebisty przystojniak-szatyn posłał jej łobuzerski uśmiech.
     Dziewczyna tylko się zaśmiała i pokręciła głową z dezaprobatą.
     -Znając moje szczęście to będzie stary dziadek chodzący o lasce-odparła.
     -Pesymistka-mruknął pod nosem i wyciągnął placek truskawkowy z lodówki.-Podaj talerze-poinstruował.
     Ciasto było wyśmienite, ale to żadnego z nich nie zdziwiło, ponieważ zdolności cukiernicze Fleur były na wysokim poziomie. Brązowooka piekła od dziesięciu lat i była w tym coraz lepsza. To było takie jej hobby.
     -Zadzwoń-w pewnym momencie usłyszała głos swojego przyjaciela.
     -Hmm?-mruknęła pod nosem.
     -No do tego faceta. Chcesz odzyskać telefon czy nie?
     Dziewczyna wystawiła w jego kierunku dłoń i poruszała palcami. Louis zrobił zdziwioną minę i głupio się na nią patrzył.
     -Daj mi swojego iphone'a. Z czego mam niby zadzwonić?-czasem przerażała ją głupota Tomlinson'a.
     Chociaż, mogła się wyrazić niejasno.
     Niebieskooki sięgnął do kieszeni spodni i podał Fleur urządzenie, które chwile później znalazło się przy jej uchu, a ona liczyła sygnały. Pierwszy..Drugi..Trzeci.
     -Halo?-odezwał się głos po drugiej stronie.
     -Hej, jestem właścicielką telefonu, który masz aktualnie w ręce.



~*~


     Czarna sukienka idealnie opinała jej ciało. Jeszcze raz przejechała dłońmi po gładkim materiale. Spojrzała w lustro i uśmiechnęła się zadowolona ze swojego wyglądu. Top ubrania był ze skóry, natomiast dolna część z miękkiej tkaniny. Całość przylegała do zgrabnej figury brunetki.
     Czerwone usta sprawiały, że wyglądała bardziej seksownie, a lekki makijaż dodawał jej eleganckiej postury. Dodatki, takie jak kolczyki czy bransoletka mówiły, że będzie się bawić. Do tego torebka i buty na wysokim obcasie - styl, który uwielbiała. Owszem, na co dzień nie nosiła szpilek, lecz bardzo je lubiła. Twierdziła, że każda kobieta chociaż raz w swoim życiu powinna je ubrać.
     Poprawiła swoje długie włosy i opuściła pokój schodząc na dół po schodach. Jej przyjaciel czekał w salonie wraz z jej ojcem i przeprowadzali rozmowę na temat firmy Anthony'ego. Kiedyś powiedział Louis'owi, że go tam zatrudni, a po jego śmierci to on odziedziczy jego posadę.
     Brunetka weszła do pomieszczenia, a wzrok mężczyzn spoczął na niej. Obaj nic nie mówili przez pewien czas, aż wreszcie to Fleur przerwała ciszę.
     -Zróbcie zdjęcie, będzie na dłużej.
     Podeszła do Tomlinson'a i łapiąc go za rękę, pociągnęła w stronę wyjścia. Chłopak miał na sobie czarne, obcisłe spodnie, tego samego koloru trampki i białą koszulkę.
     -Wrócę około pierwszej, tato!-krzyknęła jeszcze i razem opuścili posesję.
     -Veronica będzie na miejscu?
     -Ostatnio, kiedy z nią rozmawiałam mówiła, że tak. Mam nadzieje, że nie zrezygnowała.-odparła i wsiadła do czarnego Range Rover'a Louis'a.
     Szatyn chwilę później siedział obok niej i odpalał silnik samochodu. Uwielbiał go i nigdy nie zamieniłby na innego. Owszem, nie był jakiś najnowszy, ale jeździł i to było najważniejsze.
     Dziesięć minut później wysiadali pod sporych rozmiarów klubem. Kolejka nie była jakaś zbytnio duża, ponieważ wejść mogły tylko zaproszone osoby. Klub należał do znajomego taty Fleur, więc wejście nie było przeszkodą. Kiedy ma się wpływy lub znajomości można załatwić prawie wszystko. Jednak nie sugerujcie się tylko tym. Najwięcej osiągniecie ciężką pracą.
     Szary z zewnątrz budynek, w środku wykończony był w kolorach czerwieni, bieli i czarnego. Duży parkiet po prawej stronie, bar po lewej, a między nimi stoliki oraz loże.
     -Idę zamówić drinka, a ty znajdź wolne miejsce-poinstruowała przyjaciela i oboje udali się w innych kierunkach.










* tutaj macie zdjęcie sukienki Fleur, nie wiem czy dobrze ją opisałam :)

___________________________________________________________
PRZECZYTAJ!
Po raz kolejny chciałam przeprosić za zwłokę. Rozdział miał się pojawić w czwartek, jednak po tym jak dowiedziałam się, że Zayn odszedł nie potrafiłam napisać ani jednego zdania. W końcu spięłam tyłek i wyszło co wyszło.
Nie mam zamiaru zawieszać bądź usuwać tego opowiadania. Wszyscy bardzo przeżyliśmy odejście Malik'a, ale nie sądzę by był to powód, abym przestała pisać. Owszem, nadal nie mogę się z tym pogodzić, ale jestem optymistką i liczę na wielki come back! A Wy co myślicie na ten temat? A także na temat rozdziału? Chciałam też przeprosić, że tak mało Zayn'a, ale obiecuję, że w następnym będzie go więcej. Spodziewajcie się także sporej ilości perspektywy Malik'a, ponieważ chcę przedstawić jego sytuację trochę bardziej szczegółowo :)
Buziaki :**

5 komentarzy:

  1. Ocena Twojego opowiadania została dodana, nie wiedziałam czy pipsac to w spamie czy tu, bo nie wiem gdzie zaglądasz częściej. Najwyżej usuniesz ten komentarz.
    Pragę Cię poinformować, że ocena została napisana przed dodaniem przez Ciebie rozdziału czwartego, więc ocenione jest na podstawie poprzednich trzech. Myślę, że nie będziesz zła...?
    Zapraszam do odniesienia się do oceny twojego ff :)
    http://obiektywnym-okiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo, ale to bardzo fajny rozdzial. nie potrafię znaleźć lepszego określenia. błagam minimalnie chociaż dłuższe rozdziały ok? dziękuję :) czekam na kolejne z niecierpliwością i gdybyś mogła poproś Charlie, aby pośpieszyła się z pisaniem rozdziałów na blogi i znowu dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się tym razem szybciej dodać i aby rozdział był dłuższy :)
      Poinformowałam Paulinę o tej prośbie, więc teraz trzeba czekać na skutki :) Nie mam pojęcia czy moja tajemnicza moc coś zdziała, ale trzymam kciuki!

      Dziękuje ślicznie za komentarz! Buziaki :***

      Usuń
    2. dziekuję :) myslę, że Twoja magiczna moc zadziała wierzę w Ciebie :)

      Usuń
  3. Przepraszam, że pojawiam się z komentarzem dopiero dzisiaj, ale ostatnio miałam sporo na głowie i po prostu brakowało mi wolnej chwili. :(

    Kochana, jestem zaintrygowana tym opowiadaniem. Zupełnie nie wiem, w którą stronę to wszystko zmierza. Trudno mi również zinterpretować zachowanie Zayna. Jest przecież taki tajemniczy (co zresztą ogromnie mi się podoba).
    Mega, mega, mega również podoba mi się pomysł z telefonem. Już nie mogę doczekać się momentu spotkania bohaterki z Zaynem. :D Coś czuję, że będzie ciekawie!
    Ale jak na złość musiałaś skończyć w takim momencie!! No cóż, czekam z niecierpliwością na następny rozdział, bo jestem ciekawa, co będzie działo się w tym klubie. :)


    Pozdrawiam serdecznie i wysyłam miliony buziaków!
    PS! Przepraszam za wszystkie błędy. Pisanie z telefonu ssie (o czym przecież dobrze wiesz)! :(

    OdpowiedzUsuń