Brunet trzasnął drzwiami i pierwsze co zrobił to zrzucił te cholerne buty z nóg. Do jasnej cholery! To wszystko przez jebanego Styles'a. Debil nie mógł po prostu zagadać i umówić się z nią, tylko wysłał swojego przyjaciela na przeszpiegi. Miał szczęście ze Malik był dobrym kolega i się zgodził. Choć teraz bardzo tego żałował.
Stanął przed wielkim lustrem w przedpokoju i spojrzał na swoje odbicie.
-Seksowna asystentka-prychnął przechodząc dalej.
Nie mógł uwierzyć, że się na to nabrali. Przecież było widać, że jest mężczyzna! Czy może nie był na tyle męski? Pfff, głupota!
Przeszedł do swojego pokoju, po drodze zdejmując perukę z głowy, która nawiasem mówiąc cholernie go swędziała od tego badziewia. Palcami potargał swoje włosy i od razu poczuł się lepiej. Nareszcie!
Rozsunął zamek ołówkowej spódnicy i rzucił ja gdzieś w kąt pokoju. Rozpiął guziki koszuli i ją także zostawił gdzieś w nim. Zdejmując po drodze rajtuzy i bokserki wszedł pod prysznic i próbował zmyć to coś czym Harry popsikał jego ręce, dekolt i nogę chcąc zamaskować liczne tatuaże. Ta jebana brązowa maź nie chciała się domyć.
Nalał kolejna porcje żelu na gąbkę i próbował zmyć to coś ze swojego ciała. Kiedy wreszcie się udało wyszedł z kabiny i resztki wody wytarł ręcznikiem. Z drugim przywiązanym na biodrach wrócił do swojej sypialni i ubrał swoje ukochane, czarne dżinsy, tego samego koloru koszulkę bez rękawów ze 'smokiem' i również tej samej barwy ciężkie buty.
Podszedł do lusterka i włożył swoje ulubione - nie zdziwcie się - czarne kolczyki. Teraz był sobą. Zayn'em Malik'iek a nie jakąś tam Veronicą. Wkładając jeszcze do kieszeni portfel i telefon opuścił mieszkanie i pokierował się w stronę parku. Chciał odetchnąć świeżym powietrzem.
Stawiał kolejne kroki wzdłuż alejki, kiedy niespodziewanie poczuł na sobie czyjaś sylwetkę.
Spojrzał w dół i zaniemówił. Ciemne, brązowe włosy delikatnie rozwiane przez wiatr. Równie ciemne oczy, w których widział igrające iskierki szczęścia. Usta miała lekko różowe i takie jak lubił - nie małe. A jej kości policzkowe! Były nawet ładniejsze niż jego.
-Przepraszam-szepnęła.
Ten głos.
-Następnym razem nie pisz sms'ów tylko patrz jak chodzisz-odparł obojętnie.
Miał dość. Ile razy w ciągu dnia może ją spotykać?
-Naprawdę nie chciałam na ciebie wpaść. Wiem, że to tylko i wyłącznie moja wina i przepraszam.
-Ech, dobra, wybaczę ci, tylko naprawdę następnym razem uważaj-ostrzegł i chciał ją ominąć.
Brunetka złapała go delikatnie za nadgarstek, a kiedy na nią spojrzał, odezwała się:
-Może w ramach przeprosin dasz się namówić na kawę?-spytała.
-Nie, nie dzięki-odpowiedział sucho i odszedł na kilka kroków.
-Ej, nawet nie znam twojego imienia-zawołała za nim.
-Zayn. Moje imię to Zayn-odkrzyknął nawet się nie odwracając.
~*~
Zayn. Zayn. Zayn. Zayn. Zayn.
Powtarzała w kółko w myślach jego imię. Zdecydowanie było piękne. Tak jak i jego właściciel. Pomimo jego 'złej' aury wydawał się okropnie interesującym mężczyzną, którego Fleur chciała poznać. Wiedziała, że nie będzie to łatwe, zwłaszcza, że znała tylko jego imię i wiedziała jak wygląda. Nic poza tym, nawet nazwiska. Jednak miała nadzieje na kolejne spotkanie z nim.
Jej rozmyślanie przerwał dzwonek jej telefonu, który tego dnia zdecydowanie nie miał ani odrobiny spokoju.
Wyciągnęła urządzenie i spoglądając na ekran westchnęła.
Louis.
-Halo-powiedziała odbierając połączenie.
-Już myślałem, że cię kosmici porwali!-mówił pobudzony-Dzwonię i dzwonię, a ty nic!-udawał oburzonego.
-Jak myślisz? Można się zakochać od pierwszego wejrzenia?-spytała ignorując jego wypowiedz.
-Jest takie prawdopodobieństwo, ale co to ma do rzeczy? Przecież...chwila...czy ty...?
-Chyba-odparła.
-Masz 5 minut na dotarcie do mojego mieszkania-usłyszała głos swojego przyjaciela, a po chwili typowy sygnał zakończonego połączenia.
Westchnęła po raz kolejny i ruszyła przed siebie. Miała w końcu tylko pięć minut. Jak najszybsze dotarcie pod dom Tomlinson'a nie było łatwe, ze względu, że przeważnie zajmowało jej to przynajmniej dziesięć minut. Jednak tym razem musiała to zrobić szybciej. I to o wiele.
Stojąc pod drzwiami jego mieszkania wzięła kilka głębszych wdechów żeby unormować oddech. Nie miała zbyt dobrej kondycji. Niestety, ukazywała się ona w najgorszych momentach.
Uderzyła kilka razy pięścią w drewniana powłokę i oparła się ręka o ścianę. Potrzebowała wody. I to dużo. Była wyczerpana.
Chwile później drzwi otworzył jej szatyn, niestety (bądź stety) bez koszulki.
-Och, rzuciłabym się na ciebie gdybyś nie był moim przyjacielem i nie chciało mi się tak bardzo pić-powiedziała przepychając się koło niego,
-Powiedziała dziewica-mruknął.
-A ty kiedyś byłeś prawiczkiem-odgryzła się.
-Miałem piętnaście lat-mruknął.
Brunetka tylko prychnęła, wiedząc jak Louis wyglądał w nastoletnich latach. Miał taką cholernie ulizaną grzywkę. Teraz był dużo przystojniejszy.
Chwyciła szklankę i nalała do niej soku pomarańczowego, który znalazła w lodowce. Wypiła cała zawartość jednym duszkiem i wreszcie odetchnęła.
-Nigdy więcej nie karz mi biegać. No chyba, że będzie u ciebie Nick Bateman. Wtedy nauczę się teleportować.
Nie zwracając uwagi na swojego przyjaciela, przeszła do jego salonu i rozłożyła się wygodnie na kanapie włączając Mtv. Tak, tego potrzebowała. Kilka dobrych piosenek na uspokojenie. Szczególnie, kiedy na ekranie telewizora pojawiła się wiadomość, iż następnym wykonawcą jakiego zobaczy będzie Ed Sheeran. A jego Thinking Out Loud było inspiracją do jej jedynego tatuażu, o którym nikt nie wiedział. Nie chciała by ktoś wiedział. Napis 'I'm thinking out loud' widniał na jej biodrze i nie miała zamiaru latać w samej bieliźnie po mieście i krzyczeć do nieznajomych 'patrzcie, mam tatuaż!'. To byłoby głupie i zdolny jest do tego tylko Louis.
A co do pana Tomlinsona, Chłopak wyrwał brunetce pilota z ręki i wyłączył czarny przedmiot.
-Eeej!-krzyknęła podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Oddam ci go, jak opowiesz mi co się stało.
Brunetka westchnęła głośno i przeanalizowała w głowie wszystkie za i przeciw, czy powierzyć swoje myśli Louis'owi. Kto wie jak zareaguję? Może powie jej, jaka to jest głupia, że spodobał jej się facet spotkany na ulicy. Przecież zna tylko jego imię, które nawiasem mówiąc jest piękne, ale nie w tym rzecz. Przecież, pewnie nigdy go więcej nie spotka. Los Angeles jest tak duże, że to nierealne, aby go ponownie spotkała. I do tego jego brytyjski akcent. Na pewno nie jest Amerykaninem. Może jest tu tylko na kilka dni? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi.
-Spotkałam chłopaka, właściwie mężczyznę. Był cholernie przystojny i.....sama nie wiem. Poczułam się tak dziwnie, kiedy spojrzałam w jego oczy. de facto, bardzo ładne oczy.
Nie zwracając uwagi na swojego przyjaciela, przeszła do jego salonu i rozłożyła się wygodnie na kanapie włączając Mtv. Tak, tego potrzebowała. Kilka dobrych piosenek na uspokojenie. Szczególnie, kiedy na ekranie telewizora pojawiła się wiadomość, iż następnym wykonawcą jakiego zobaczy będzie Ed Sheeran. A jego Thinking Out Loud było inspiracją do jej jedynego tatuażu, o którym nikt nie wiedział. Nie chciała by ktoś wiedział. Napis 'I'm thinking out loud' widniał na jej biodrze i nie miała zamiaru latać w samej bieliźnie po mieście i krzyczeć do nieznajomych 'patrzcie, mam tatuaż!'. To byłoby głupie i zdolny jest do tego tylko Louis.
A co do pana Tomlinsona, Chłopak wyrwał brunetce pilota z ręki i wyłączył czarny przedmiot.
-Eeej!-krzyknęła podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Oddam ci go, jak opowiesz mi co się stało.
Brunetka westchnęła głośno i przeanalizowała w głowie wszystkie za i przeciw, czy powierzyć swoje myśli Louis'owi. Kto wie jak zareaguję? Może powie jej, jaka to jest głupia, że spodobał jej się facet spotkany na ulicy. Przecież zna tylko jego imię, które nawiasem mówiąc jest piękne, ale nie w tym rzecz. Przecież, pewnie nigdy go więcej nie spotka. Los Angeles jest tak duże, że to nierealne, aby go ponownie spotkała. I do tego jego brytyjski akcent. Na pewno nie jest Amerykaninem. Może jest tu tylko na kilka dni? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi.
-Spotkałam chłopaka, właściwie mężczyznę. Był cholernie przystojny i.....sama nie wiem. Poczułam się tak dziwnie, kiedy spojrzałam w jego oczy. de facto, bardzo ładne oczy.
~*~
-Harry, mam tego dość!-powiedział sfrustrowany sięgając po kubeł piwa.
-Proszę, jeszcze trochę. Jesteś moim przyjacielem czy nie?-zapytał chłopak upijając łyka napoju.
-Oczywiście, że jestem, ale żeby przebierać się za kobietę?-prychnął-Ciebie już do końca pojebało.
Kochał Styles'a jak brata, ale jego pomysły były naprawdę niemożliwe. Czasami, chętnie uderzyłby go w ten kręcony łeb. Kto wie co tam się kryje?
-Jeszcze tylko kilka dni. Obiecuję. Później dam ci spokój.-posłał mu blady uśmiech.
-Nigdy więcej, nie zgodzę się na coś co wyjdzie z twoich ust. Stary, jak ty w ogóle zdałeś szkołę?-zapytał.
-Teraz przeginasz-odparł Harry i porwał przyjacielowi napój, który wypił do końca-Dzięki za piwo-dodał i opuścił bar.
Zayn westchnął i pokiwał głową w rozbawieniu. Ten chłopak zdecydowanie poprawiał jego humor. Był od niego młodszy o raptem 2 lata, a wiedział o życiu więcej niż nie jeden czterdziestolatek. Przeżył rozwód rodziców, później kolejny ślub matki. Nie miał łatwo, ale dał sobie radę i wyrósł na porządnego faceta. Każdy mógł temu zaprzeczyć, widząc jego liczne tatuaże, ale nie to świadczy o człowieku. Najpierw lepiej go poznaj, a dopiero oceniaj.
_____________________________
Nie ukrywam, iż wykreowanie postaci Zayn'a w tym rozdziale przysporzyło mi nie mało kłopotów. Na początku był cholernie miłym chłopakiem, ale stwierdziłam, że wole go w wersji nieczułego dupka. Tak, uwielbiam bad boy'ow.
Cóż, mam nadzieje, ze na razie się Wam podoba. Już niedługo akcja trochę się rozkręci. Czekam na komentarze z opinia! I przepraszam, że tak długo, a rozdział nie zachwyca długością, ale chyba nic już nie mogłam tu dopisać.
Proszę każdego o skomentowanie! Nawet z Anonima!
Buziaki :****
Proszę każdego o skomentowanie! Nawet z Anonima!
Buziaki :****
Świetny rozdział! Zayn taki nieczuły. Mam nadzieje, że niedługo się to zmieni :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!